niedziela, 3 sierpnia 2014

Rozdział pierwszy



"I'm a puppet on a string
Tracy Island, time-traveling diamond
Cutter shaped heartaches
That's come to find you, fall in some velvet morning
Years too late
She’s a silver lining, lone ranger riding
Through an open space
In my mind when she’s not right there beside me"


Słysząc rozlegający się dźwięk budzika otworzyłam leniwie oczy. Wyłączyłam alarm zerkając na godzinę. 6:30. Środa. Dopiero? - pomyślałam głośno wzdychając. Rozejrzałam się po jasnym od promieni słonecznych pokoju. Odetchnęłam głęboko i zrzuciłam kołdrę na drugą stronę łóżka. Usiadłam na nim i dotknęłam stopami zimnych paneli. Nieprzyjemny dreszcz przeleciał przez moje ciało a ja szybko stanęłam na nogi i ruszyłam w stronę łazienki, do której mogłam wejść nie wychodząc z pokoju. Złapałam za gumkę która leżała na półce obok umywalki i związałam nią włosy w wysokiego kucyka. Odkręciłam kurek a z kranu poleciała ciepła woda. Na dłoń wycisnęłam płyn do mycia twarzy i umyłam ją szybko. Następnie umyłam zęby i uczesałam włosy. W skrócie - robiłam to, co powinno się robić rano. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Po wykonanym szybkim makijażu, który składał się tylko z tuszu do rzęs udałam się do garderoby z której wygrzebałam krótkie czerwone spodenki i czarny t-shirt z białym logiem zespołu Depeche Mode. Szybko się ubrałam, po czym wrzuciłam do torby telefon, butelkę wcześniej nadpoczętej wody oraz portfel. Na głowę wsunęłam okulary przeciwsłoneczne i zeszłam na dół. Przy stole siedziała moja mama która popijała kawę i oglądała wiadomości.
- Hej mamo - dałam jej buziaka w policzek i stanęłam przy niej
- No cześć. - uśmiechnęła się serdecznie i odgarnęła włosy z mojej twarzy - Co Ty dzisiaj taka wesoła hmm? - poruszała zabawnie brwiami
- Ja? Wesoła? Zdaje Ci się - pokiwałam głową z dezaprobatą uśmiechając się lekko pod nosem
- No przecież widzę.
- Nie jestem wesoła. Po prostu mam dobry dzień - puściłam jej oczko i udałam się do przedpokoju gdzie założyłam swoje białe krótkie Converse i wyszłam z domu.
Do szkoły nie miałam daleko, bo jakiś niecały kilometr. Na ławce przy szkole zauważyłam Lou'iego oraz Lily. Pomachałam do nich na co odmachali mi i podeszli do mnie.
- Więc to już dziś - zaklaskała w ręce przyjaciółka i podskoczyła z radości
- Ale co? - spojrzałam na nich obu ze zdziwieniem. Lou wydawał się być zażenowany całą sytuacją
- Ci nowi uczniowie - wywrócił oczami i skrzyżował ręce na piersi
- Lily jarasz się jak mrówka okresem... Spokojnie... - westchnęłam głośno - To zwykli ludzie, tak jak my.
- My jesteśmy najlepsi - przerwał Lou i przerzucił mnie przez ramię
- Możecie przestać tak myśleć? Jesteśmy NORMALNI, tak jak inni. - zdjęłam z siebie jego rękę - Narazie. - wyszeptałam i szybkim krokiem skierowałam się w stronę szafki z której wyciągnęłam potrzebne książki i udałam się do sali numer 45 w której miała odbyć się lekcja biologii. Usiadłam przed drzwiami i czekałam na dzwonek powiadamiający o  początku zajęć. Po krótkiej chwili ujrzałam 2 wysokich chłopaków. Jeden z nich miał czarne włosy z niebieskim pasemkiem, dosyć wysoki ale nie mój gust. Obok niego stał nieco wyższy blondyn. Już z daleka ujrzałam jego piękne niebieskie oczy i kolczyk w wardze. Po rozmowie z nauczycielem stanęli naprzeciw mnie i patrzyli na mnie uśmiechnięci.
- Co? - spytałam marszcząc brwi
- Jestem Luke - zaczął blondyn podając mi rękę.
Rany, te oczy!
Wstałam i uścisnęłam jego dłoń.
- Sam - uśmiechnęłam się
- A ja Michael, ale mów mi Mike. - zrobił to samo.
Niespodziewanie znalazł się przy nas Lou.
- Hej - wyszczerzył zęby - To Ci nowi? - spytał mnie wskazując na nich pogardliwie palcem
- Może trochę szacunku? - wtrącił Luke i przybliżył się do Lermana
- Jesteś nic wartym śmieciem. - warknął i złapał mnie mocno za nadgarstek - Chodź - pociągnął mnie silnie. Spojrzałam na nowo poznanych znajomych przepraszająco i wyrwałam się z objęć przyjaciela. Wiedziałam że zacznie się kazanie.
- Co Ty odpierdalasz?! - wydarł się
- Ja? Chyba raczej Ty. - powiedziałam cicho i pokiwałam głową - To normalni ludzie, chcieliśmy się po prostu poznać a Ty od razu robisz aferę...
- Sam! - złapał mnie za ramiona
- Nie dotykaj mnie. - warknęłam i weszłam do otwartej już sali.
Zajęłam swoje miejsce a obok mnie jak zwykle usiadła Lily. Wypakowałam potrzebne książki i zeszyty. Odwróciłam się gdy usłyszałam że ktoś siedzi na pustym miejscu. To Michael i Luke. No tak, mogłam się spodziewać że tam usiądą, przecież to jedyne wolne miejsca. Wróciłam do poprzedniej pozycji i wstałam gdy nauczyciel wszedł do klasy.
- Usiądźcie. - powiedział stanowczo Tanton.
Był moim ulubionym nauczycielem. Mimo tego że był bardzo wymagający to zawsze służył wszystkim pomocą.
- Na samym początku chciałbym przedstawić wam nowych uczniów. - wskazał na dwójkę za nami - To Luke i Michael. - chłopacy wstali i przywitali się ze wszystkimi kiwnięciem głowy - Mam nadzieję że przyjmiecie ich ciepło i że ktoś oprowadzi ich po szkole. Może na ochotnika... - rozejrzał się po klasie i zatrzymał swój wzrok na mnie. No nie... - Bell! - klasnął w ręce - Będziesz tak miła i zrobisz to dla mnie? - uśmiechnął się czekając na odpowiedź
Zerknęłam na przyjaciółkę i przyjaciela którzy patrzyli na mnie zdenerwowani. Lou przymrużył oczy i powiedział cicho - tylko spróbujesz...
- Pewnie. Mogę ich oprowadzić - spojrzałam na nauczyciela który zdążył już zająć swoje miejsce.
- Super! A więc przejdźmy do tematu lekcji...
Poczułam że ktoś kopnął w moje krzesło. Obróciłam się i ujrzałam Luke'a.
- Bell... - uśmiechnął się łobuzersko -  Niedługo będziesz krzyczeć moje imię... - zaśmiał się i zaczął notować coś w zeszycie.
Wróciłam do poprzedniej pozycji i wywróciłam oczami. W co ja się wpakowałam? Chciałam być miła, pomóc, ale chyba jednak Lou miał racje. Zawsze pakuję się w kłopoty...

Po skończonej lekcji spakowałam swoje rzeczy do torby i podeszłam do nauczyciela przy którym - jak już wywnioskowałam z lekcji - stali Hemmings i Clifford.
- To co Sam, oprowadzisz ich prawda? - wstał i poklepał mnie po ramieniu
- Tak tak... - uśmiechnęłam się sztucznie i wyszłam z klasy. Reszta zrobiła to samo.
- Miłego zwiedzania! - krzyknął za nami i  zamknął salę.
- Samantha Bell - powiedział zadowolony blondyn i przerzucił mnie przez ramię
- Piękne imię... Tak jak i jego właścicielka - z drugiej strony pojawił się Michael i zrobił to samo
- Możecie przestać sobie żartować? - zdjęłam z siebie ich ręce i obróciłam się tak że stałam przodem do nich i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.
- My nie żartujemy - zaśmiał się Luke - Chodź mała - objął mnie jedną ręką w talii i przyciągnął do siebie. - Pokaż nam tą waszą szkołę.
- Odpuść sobie Hemmings - wywróciłam teatralnie oczami
Z wielką niechęcią oprowadziłam ich po szkole po czym udaliśmy się na lunch. Wchodząc na stołówkę spojrzałam na Lily i Lou'iego. Siedzieli przy naszym stoliku głośno się śmiejąc.
- Hej - podeszłam do nich i usiadłam obok przyjaciółki
- Y, cześć... - powiedzieli razem obojętnie
- Co się dzieje?
- Co się dzieje? - spytał zbulwersowany Lerman - To chyba my powinniśmy spytać się Ciebie! Po co oprowadzasz tych kretynów po szkole?
- Zluzuj gacie... Nauczyciel mnie o to poprosił, nie wiem w czym macie taki problem - wstałam i odeszłam od stolika zajmując wolne miejsce.
Dzień minął mi dosyć szybko. Po skończonych lekcjach postanowiłyśmy pójść z Lily do centrum handlowego, ponieważ chciała znaleźć sukienkę na piątkową imprezę. Wyszłyśmy ze szkoły i udałyśmy się w stronę auta. Zajęłam miejsce z przodu i zapięłam pas. Przyjaciółka zrobiła to samo. Do centrum miałyśmy ok. 10 kilometrów.
- Sam? - zapytała spoglądając na mnie
- No ?
Nie musiała nic mówić, bo dobrze wiedziałam że chodzi o Luke'a i Michael'a.
- Jacy oni są?
- Nie wiem Lily. Są tutaj dopiero od dzisiaj, nie zdążyłam ich poznać podczas 10 minutowej przerwy. - nie chciałam mówić jej o tym że się do mnie przystawiali. To były po prostu głupie żarty.
- Ah, no tak, przepraszam. - zacisnęła usta w prostą linię i dodała gazu.
Reszta podróży minęła nam w ciszy. Dlaczego tak nagle chce wiedzieć jacy oni są? Przecież sama odradzała mi nawiązywania jakichkolwiek kontaktów z tą dwójką. Pewnie któryś z nich się jej spodobał. Na pewno. Czy ona przeżyje chociaż jeden dzień bez zakochania się? Ciągle słyszałam jej miłosne historie które zawsze kończyły się porażką, bo zakochała się w innym. Kocham ją, bo to moja przyjaciółka, ale przegina zachowując się w ten sposób. Z takim podejściem to ona sobie nigdy nikogo nie znajdzie.
Po paru minutach byłyśmy już na miejscu. Wyszłam z auta zamykając za sobą drzwi i czekałam aż to samo zrobi Lily.
- Chodźmy - powiedziała szczęśliwa stając obok mnie
Uśmiechnęłam się do niej serdecznie i weszłyśmy do środka. Było tu strasznie tłoczno, jak zwykle. Najpierw poszłyśmy do ulubionego sklepu Avest - H&M'u. Nie przepadałam za nim, bo zazwyczaj nic tam dla siebie nie znajdywałam. Przyjaciółka przeglądała każdą sukienkę która wisiała na wieszaku,pytając mnie, czy jest dobra. Po godzinnych poszukiwaniach znalazłyśmy zwyczajną czarną obcisłą sukienkę do połowy ud. Nie przepadam za sukienkami ale ta mi się spodobała.
- Sam? A Ty w co się ubierzesz? - spytała spanikowana łapiąc za torbę z zakupami
- Nie wiem czy w ogóle pójdę.
- Musisz iść! Bez Ciebie nie będzie zabawy! Jesteś głównym gościem - zaśmiała się
- Nie wiem pomyślę... - uśmiechnęłam się
- Zobacz! - krzyknęła - To oni - wskazała palcem na główne drzwi. Stali tam.
Luke ubrany był w długie czarne spodnie, czerwono-czarną koszulę w kratę i czarne Converse. Michael zaś ciemno-niebieskie rurki i zwykły czarny t-shirt. Ku mojemu NIEszczęściu blondyn zauważył nas i podszedł wraz z Michael'em.
- Heeej - powiedział uśmiechając się łobuzersko. Czy ten kretyn mnie śledzi?
- Cześć... - odburknęłam wtapiając wzrok w swoje buty
- Ty też chodzisz z nami do klasy, prawda? - Michael spojrzał na Lily
- T-tak - odgarnęła pasmo włosów za ucho i uśmiechnęła się nieśmiało
- Sam możemy chwilkę porozmawiać?
- Okay - odburknęłam i poszłam za blondynem. Kierował się w stronę łazienki. Co on kombinował?
Otworzył przede mną drzwi i weszłam do środka. Było tam parę osób ale nie zwracały na nas uwagi.
- Chodź - złapał mnie za rękę i wepchnął do jednej z kabin
- Co Ty robisz? - zmarszczyłam czoło - Wypuść mnie stąd! - zaczęłam panikować machając przy tym rękoma w każdą możliwą stronę
- Spokojnie, bo się zapowietrzysz - uśmiechnął się łobuzersko przygryzając kolczyk który spoczywał w jego wardze - Chciałem Ci tylko powiedzieć że pięknie dziś wyglądasz - przysunął się do mnie. Jego ciepłe ciało stykało się z moim a chłopak nachylił się nade mną zbliżając się do mojej szyi - Boisz się mnie? - szepnął do mojego ucha poważnie
- W tym momencie tak... - szepnęłam głośno oddychając
- I tak powinno być. - powiedział z uśmiechem na twarzy i wyszedł z kabiny zostawiając mnie tam samą w osłupieniu.
O co chodzi temu chłopakowi? Czy on jest zdrowy umysłowo? Kto normalny robi takie rzeczy?
Nie zastanawiając się dłużej wyszłam z toalety. Kątem oka zerknęłam na miejsce w którym jeszcze przed chwilą staliśmy, ale nikogo już tam nie było. Stwierdziłam że nie będę czekać aż Lily skończy zakupy, ale wrócę do domu autobusem.
*
Weszłam do domu i rzuciłam torbę na sofę. Zdjęłam szybko buty i poszłam do swojego pokoju. Złapałam za swojego Ipod'a i włożyłam słuchawki do uszu. Położyłam się na łóżku i rozmyślałam o tym co dziś się wydarzyło. Bałam się Luke'a. Nikt go tutaj nie zna, nikt nie wie jaki jest. I ten cały Michael. Ugh, widziałam jak patrzył na Lily. Martwię się o nią. Co jeśli coś jej zrobił? Postanowiłam do niej zadzwonić. Po paru sygnałach odebrała. Odetchnęłam z ulgą.

         -Lily?
         -Hej Sam, co jest
         -Chciałam się spytać czy wszystko w porządku. Przepraszam że wróciłam i nic Ci nie powiedziałam.   Źle się poczułam. - skłamałam.
         -Nie szkodzi, właściwie to ja wyszłam pierwsza. Lou'ie do mnie zadzwonił i poszliśmy do kina. Sorki.
         -Oh... W porządku. To nie przeszkadzam, cześć.

Nie czekając na odpowiedź rozłączyłam się. No tak, zapomniałam że panna Avest zawsze miała słabość do Lou'iego. Zresztą, do kogo nie miała... Włożyłam z powrotem słuchawki gdy nagle usłyszałam dźwięk powiadamiający mnie o nowej wiadomości.

Od Nieznany: Miłego wieczoru kochanie. Jutro znów się zobaczymy. :) x

________
1 rozdział za mną, uf...
Przepraszam, wiem że jest nudny, ale to dopiero początek, później akcja się rozkręci.
Jak się podoba? Czekam na wasze szczere komentarze. :)

@xcdiee

wtorek, 29 lipca 2014

Prolog



- Lerman! Do tablicy ale już! Ile razy mam mówić abyś nie przeszkadzał w zajęciach?! - zdjęła okulary i wykrzyczała zdenerwowana nauczycielka. Cała klasa nie mogła opanować się od śmiechu. Lou to taki nasz klasowy 'clown'. Nie dlatego że jest chory bądź coś w tym stylu. Po prostu uwielbia rozbawiać innych i dobrze mu to idzie.

- I cała klasa! Proszę się opanować! - założyła okulary na nos - A Ty teraz pisz ... - zwróciła się tym razem do mojego przyjaciela - Przekształć podany trójkąt równoboczny w jednokładności o środku w punkcie S (punkt przecięcia się środkowych) i skali k = 2,5. I wy też piszcie.

Przewróciłam oczami i odwróciłam się do mojej najlepszej przyjaciółki - Lily.

- Co za kretynka - wyszeptała

- Tak tak, a teraz pożycz mi ołówek bo zaraz znów zacznie się drzeć...

- Masz - podała mi go i wywróciła teatralnie oczami - Ostatni rok z tą żmiją - zaklaskała radośnie i wzięła się za rysunek. Obróciłam się i zrobiłam to samo...


Po lekcji matematyki mieliśmy godzinną przerwę na lunch. Wraz z Lily i Lou'im udaliśmy się na stołówkę i zajęliśmy nasze miejsca.

- Nie uwierzycie w to co wam teraz powiem! - przybiegła przerażona Anna-znajoma z naszej klasy

- No co? - spytałam upijając łyk wody

- Będzie 2 nowych uczniów w naszej klasie!

- I co z tego? - wzruszył ramionami Lou - Tyle nowych dochodzi każdego roku a i tak nikt nie zwraca na nich uwagi...

- Nie wiecie o co chodzi! - poprawiła swoje włosy i usiadła obok mnie - Oni są... inni.

- Co masz na myśli mówiąc 'inni'? - wtrąciła Lily

- Sami się przekonacie. Jutro. Jutro wszystko się zmieni! - wstała i patrzyła na nas - Zobaczycie! - wykrzyczała.

- Psychicznaaa... - powiedziała Lily i otworzyła usta w kształcie litery 'O'

Zaśmialiśmy się i zaczęliśmy jeść swoje lunch'e.

Takie właśnie było nasze codzienne życie. Pełne śmiechu, wrzasków i kłótni. Uwielbialiśmy śmiać się, płakać i imprezować do białego świtu. Ale czy tak będzie już zawsze ?

poniedziałek, 28 lipca 2014

Bohaterowie


Samantha Bell

Miła i przyjazna 17 latka. 
Mieszka w Sydney wraz ze swoją matką Gemmą. 
Ma dwójkę przyjaciół - Lou'iego oraz Lily.
 Uwielbia śpiewać i czytać książki.

Liliana Avest

Spokojna 17 latka. 
Najlepsza przyjaciółka Lou'iego i Sam.
Jej hobby to taniec.

Lou Lerman

Dosyć wybuchowy 17 latek.
Najlepszy przyjaciel Sam i Lily.
Bierze udział w nielegalych wyścigach.
Imprezowicz.

Luke Hemmings

Michael Clifford

Calum Hood

Ashton Irwin